Zagrożenie epidemiczne spowodowały trudności organizacyjne w organizacji letniego wypoczynku. Tym nie mniej za zgodą władz udało się zorganizować obóz wędrowny poprzez Góry Bystrzyckie, Orlickie, Stołowe i Sowie. W tym roku dowcipnie nazwany „Coroczny Obóz Vipów i Debiutantów 19” (Liczba 19, odpowiada ilości uczestników wędrówki).

W tym roku wędrówkę zaczęliśmy na południowych krańcach Kotliny Kłodzkiej –
w Międzylesiu. Pogoda w tym dniu była wyjątkowo przekropna ale po kilku godzinach niezbyt uciążliwego marszu znaleźliśmy spokój i odpoczynek w zacisznym gospodarstwie agroturystycznym „Wojtulanka” w Gniewoszowie. Kolejny dzień we mgle i chmurach zdobyliśmy najwyższe wzniesienie Gór Bystrzyckich – Jagodną 977 m.n.p.m. Na wierzchołku nie zabawiliśmy długo, bo gęstniejące chmury zapowiadały deszcz. Na nasze szczęście zaczęło padać gdy już byliśmy w schronisku. Padało po południu i część nocy ale następnego dnia lawirując między kałużami szlakiem przede wszystkim leśnymi drogami dotarliśmy do Zieleńca. Miejscowość znana jest przede wszystkim amatorom sportów zimowych dlatego latem ludzi nie było, na szczęście, zbyt dużo. Najwyższy szczyt po polskiej stronie Gór Orlickich – Orlica 1084 m.n.p.m był celem wędrówki kolejnego dnia. Poem zejście do słynących z pobytu Chopina Dusznik – Zdroju, uzupełnienie zapasów i podejście do urokliwego i klimatycznego schroniska „Pod Muflonem”. Tam wieczorem, przy ognisku, tegoroczni debiutanci przez VIP-ów zostali poddani próbą ognia, wody, ziemi i powietrza
a następnie przyjęci do „bractwa gwieździstego nieba i dziurawego namiotu” późnym wieczorem mogliśmy też podziwiać szalejącą kilkanaście kilometrów od nas burzę.

Chcąc przedostać się w Góry Stołowe trasa była niezbyt ciekawa. Atrakcją więc było zwiedzenie Muzeum Papiernictwa w Dusznikach – Zdroju a szczególne zainteresowanie wzbudziła ekspozycja dotycząca banknotów. Ta część Sudetów nie należy do najwyższych, więc co niektórym mało było wspinania, dlatego następnego dnia odwiedziliśmy park linowy w Kudowie – Zdroju. A ci, co nie preferują takiej rozrywki czas umili sobie zwiedzając park zdrojowy. Zwieńczeniem dnia był było podejście pod Błędne Skały. Po drodze chcieliśmy zwiedzić Kaplicę Czaszek w Czermnej ale kolejka oczekujących była zbyt długa. Za to
z powodu późnych godzin popołudniowych labirynt Błędnych skał był niemal pusty.

Tron Pradziada, najwyższa skała Szczelińca Wielkiego 919 m.n.p.m i zarazem polskich Gór Stołowych, był celem następnego dnia obozu. Tym razem poszliśmy na lekko, czyli bez ciężkich plecaków, a że pogoda, siły i nastrój sprzyjała zwiedziliśmy też mniej uczęszczane Skały Puchacza, z przepiękną panoramą Kotliny Kłodzkiej. Kolejny dzień przyniósł nam tez ucztę duchową, bowiem na szlaku wędrówki znalazły się Wambierzyce. Oczywiście zwiedziliśmy piękną barokową bazylikę i poszliśmy dalej do Ścinawki Średnie. Tam u podnóża zamku Sarny w przytulnej agroturystyce rozegraliśmy turniej siatkarski.

By dostać się w Góry Sowie należy przejść przez Nową Rudę. Tam wielką atrakcją jest starówka i zabytkowa kopalnia. Zwiedziliśmy jedno i drugie a potem na ostatni nocleg do schroniska „Zygmuntówka”. Ostatni dzień wiódł poprzez Wielką Sowę 1015 m.n.p.m. – najwyższy szczyt pasma do Głuszycy. Ci co szli zbyt wolno ostatnią godzinę niestety musieli pokonać w deszczu.

Ogólne jednak mimo pandemii COViD – 19 należy uznać za udany. Pokonaliśmy ponad 5700 m podejść, ok.160 km szlaków, i zdobyliśmy ok. 200 pkt GOT. Za rok pora na Beskidy.

galeria zdjęć