0.2 C
Skoki
niedziela, 28.12.2025
Strona główna Blog Strona 251

Harcerskie lato nad Bałtykiem

Ostatni raz przegląd wybranych rzeczy pakowanych do torby i plecaka, czy na pewno kompletny mundur harcerski, czy zabrane zapasowe kąpielówki, chyba już wszystko. Można więc ruszać na obóz do Jarosławca. Co prawda w telewizji zapowiadają deszcze i niezbyt wysoką temperaturę, ale zapisałem się więc jadę.

Tak z pewnością mówiło i robiło wielu uczestników, którzy zdecydowali się pojechać na harcerski obóz. I opłaciło się 10 dni pobytu minęły jak z bata strzelił. Przez ten czas było aż siedem dni kąpielowych w Bałtyku, (choć temperatura wody nie przekraczała 17oC) co na tegoroczne lato trzeba uznać za dobry wynik. Szczególnie interesującą przygodę mieli ci, którzy przybyli na obóz po raz pierwszy. Do nich to przybył król mórz i oceanów Neptun ze swoją świtą przeprowadził chrzest i nadał nowe „morskie” imiona. Komu jednak woda była za zimna to uciechy doznał na basenach w Darłówku. Tam też największą atrakcją były szybkie zjazdy rurą. Dla spragnionych adrenaliny atrakcją okazał się park linowy. Pobyt na nim poprzedziły ćwiczenia na obozie zdecydowanie na niższej wysokości.

Po kilku latach przerwy pojechaliśmy też do mieszczącej się w Sierakowie Sławieńskim wioski Hobbitów, by w leśnych gąszczach odbyć niezwykłą podróż w krainę magii i baśni. Okazało się to wielką atrakcją nie tylko dla najmłodszych.

Dla romantyków atrakcją były zachody słońca, szczególnie ciekawy był jeden, był, bowiem połączony 5 kilometrowym spacerem brzegiem morza.

Nie zabrakło też życia harcerskiego – apeli czy ognisk. Szczególnie uroczysty przebieg miało ognisko 1 sierpnia, gdzie w całym kraju czczono rocznicę wybuchu powstania warszawskiego – zrywu, w którym walczyło tylu harcerzy. Tego dnia przedstawicieli „HYCÓW” spotkał zaszczyt reprezentowania stanicy na powiatowych obchodach w Sławnie, gdzie rozdawali ulotki zapalili znicze i byli gośćmi miejscowych władz i mediów.

Obozowy czas szybko minął i czas było wracać do domu. Część „cywilnych” uczestników postanowiła wstąpić w harcerskie szeregi – ZAPRASZAMY!

65 lat razem

Żelazne Gody to bardzo zacny jubileusz ślubu. W Gminie Skoki w tym roku tylko dwie pary mogą poszczyć się 65 letnim stażem małżeńskim. Jedną z nich, państwo Stanisławę i Franciszka Janiszewskich z Potrzanowa w ich domu odwiedził dziś Burmistrz Tadeusz Kłos wraz z Kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego Joanną Wolicką-Przywarty.

Jubilatom towarzyszyły dzieci: córka Halina i syn Ryszard.

W poszukiwaniu dzwonowskiego kościoła

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W poprzednim numerze Wiadomości Skockich obiecaliśmy relację z badań archeologicznych cmentarza w Dzwonowie. Szczęśliwie, dzień przed zamknięciem wrześniowego numeru, udało się nam zakończyć prace na nekropolii, a ich wynikami dzielimy się na gorąco z Szanownymi Czytelnikami.

Głównym celem prac sondażowych było ustalenie lokalizacji kościoła pw. św. Michała. Świątynię tą, wzmiankowano po raz pierwszy w 1348 roku, a w czasach świetności Dzwonowa pełniła funkcje parafii miejskiej. Po upadku miasta, miejscowość wraz z kościołem została przyłączona do parafii w Dąbrówce Kościelnej. Jak informują źródła pisane, budowla była wzniesiona z drewna i przynajmniej dwukrotnie przebudowywana. Można przypuszczać, że była to niewielka, prosta budowla z wieżyczką na dzwonek umieszczoną na środku nawy. Wizytacje kościelne przeprowadzane w XVII wieku opisywały zły stan techniczny kościoła. W XVIII wieku był on już zupełnie opustoszały, a pod koniec tego stulecia został rozebrany. Według lokalnego podania, kościół dzwonowski zatonął w wodach pobliskiego jeziora, a w niektóre dni słychać wydobywający się z toni dźwięk dzwonów. Inny przekaz mówi, że świątynia zapadła się pod ziemię, a przyczyniły się do tego grzechy parafian.  

Kościół zbudowano na wzniesieniu nieopodal zachowanych do dziś średniowiecznych wałów miejskich. Tam też znajduje się związane ze świątynią cmentarzysko, na którym, według mieszkańców Dzwonowa, chowano ofiary epidemii cholery. Dzięki swemu położeniu świątyni nie tylko górowała on nad zabudową mieszczańską, ale była również widoczna ze znacznej odległości, stanowiąc dobry punkt orientacyjny dla wędrowców.

Niestety, mimo wzmożonych wysiłków nie udało się określić w sposób pewny bliższej lokalizacji kościoła. Budowla uległa prawdopodobnie całkowitej rozbiórce. Pozostałe ślady po świątyni zatarła erozja wzgórza, oraz orka. Dziś o istnieniu kościółka na wzgórzu świadczy związane z nim cmentarzysko, liczne gwoździe rozsiane na jego powierzchni oraz monety często zgubione przez wiernych podczas kolekty.

Przy okazji poszukiwań reliktów kościoła przebadano fragment cmentarza przykościelnego, który dostarczył niezwykle cennych informacji o dawnych zwyczajach pogrzebowych mieszkańców Dzwonowa. Wydobyto szczątki 80 osób, zalegających na kilku poziomach, często też widoczne były ślady niszczenia starszych grobów przez młodsze pochówki. Znaczne zagęszczenie grobów w wykopach archeologicznych pozwala przypuszczać, że na dzwonowskim wzgórzu, przez 450 lat użytkowania cmentarza, mogło zostać pochowanych około tysiąca (!) zmarłych. Wszystkie ciała składane były, zgodnie z obrządkiem chrześcijańskim, na osi wschód – zachód, z głowami skierowanymi na zachód. Wyjątkiem był grób kilkumiesięcznego dziecka, którego zwłoki spoczywały na osi północ-południe. Lokalizacja grobu na skraju cmentarza i odmienny kierunek ułożenia zwłok mogą wskazywać, że dziecko zmarło przed przyjęciem chrztu, a więc nie zostało przyjęte jeszcze do wspólnoty wiernych. Pod nietypowym grobem dziecięcym znajdował się pochówek osoby dorosłej, z kamieniem umieszczonym na szyi. Zabiegi tego typu miały na celu zatrzymanie zmarłego w grobie, w obawie przed powrotem do świata żywych. Wstępne ustalenia antropologiczne wykazały ślady licznych urazów i zmian chorobowych na kościach. Niewykluczone, schorzenia spowodowały, że osoba ta wyróżniała się wyglądem, co już pozwalało uznać ją za niebezpieczną. Podczas tegorocznych prac odsłonięto jeszcze jeden nietypowy pochówek, umieszczony w drewnianej trumnie wypełnionej… wapnem. W trumnie złożono zapewne ofiarę jednej z wielu XVI lub XVII – wiecznych epidemii, być może dżumy. Wydobyte szczątki poddawane są wnikliwym analizom antropologicznym, które dostarczą informacji o kondycji zdrowotnej i długości życia dawnych mieszkańców Dzwonowa.

Tegoroczny sezon wykopaliskowy w Dzwonowie dobiega końca, ale przed nami jeszcze badania sondażowe najważniejszej budowli świeckiej w mieście, czyli ratusza.

Marcin Krzepkowski

BUS – TRAMWAJ – KOLEJ” czyli „Zintegrowany bilet komunikacyjny”

Już od 1 września na podstawie porozumienia między Samorządem Województwa Wielkopolskiego oraz Miasta Poznania i kierownictwem Kolei Wielkopolskich również mieszkańcy Gminy Skoki, na podstawie jednego biletu miesięcznego nabytego w kolejowej kasie biletowej mogą podróżować pociągiem do i z Poznania i w samej stolicy Wielkopolski oraz środkami komunikacji miejskiej- autobusami i tramwajami- w trakcie pobytu w Poznaniu.

O chęci nabycia takiego biletu, którego cena aktualnie dla Gminy Skoki wynosi 244 zł należy poinformować kasjera kolejowej kasy biletowej.

Oprócz wspomnianych biletów zintegrowanych nadal istnieć będą w sprzedaży dotychczasowe bilety miesięczne na przejazd koleją- stąd też dla uniknięcia ewentualnych kłopotów pamiętajmy o wyraźnym poinformowaniu kasjera jakiego biletu oczekujemy.

Wprowadzenie wspólnych biletów na poruszanie się środkami komunikacji zbiorowej obok zintegrowanych punktów przesiadkowych, do których zalicza się budowany aktualnie punkt w Skokach, jest jednym ze sposobów walki o poprawę czystości powietrza oraz ograniczenia korków komunikacyjnych w Poznaniu.  

Kampania Antysmogowa

Burmistrz Miasta i Gminy Skoki aktywnie wspiera procesy poprawy jakości powietrza na terenie Gminy Skoki. Od ponad roku zamontowane są czujniki jakości powietrza, mierzące zawartość pyłów PM 1, 2.5, 10. Pierwszy z czujników trafił do Przedszkola Samorządowego im. Kubusia Puchatka, drugi zamontowano na budynku Urzędu Miasta i Gminy w Skokach. Aby mieć dokładniejszy obraz stanu powietrza na wsiach i w mieście, trzeci czujnik zamontowano w pobliżu Szkoły Podstawowej w Lechlinie.

Głównym celem monitorowania jakości powietrza jest zwiększanie świadomości społecznej w tej sferze. Polska nie jest liderem na tle państw Europy, jeśli chodzi o przestrzeganie norm czystości powietrza. Podstawową przyczyną tego stanu rzeczy jest niska świadomość społeczeństwa i ubóstwo energetyczne, które zmusza ludzi do ogrzewania się złej jakości paliwem. Trujące substancje przedostają się do atmosfery podczas spalania odpadów, jak również w trakcie palenia węgla czy drewna w nieodpowiedni sposób.

Stosujmy prawidłową technikę spalania w naszych piecach, nie tylko żeby być „EKO” ale przede wszyst­kim dla wła­snej oszczęd­no­ści, bo dym to nie­spa­lone paliwo, a dokład­niej 30 – 70% tego paliwa.

Jak prawidłowo palić w piecu?

Odpowiedź na stronie http://czysteogrzewanie.pl/jak-palic-w-piecu/

Pamiętajmy, że spalając odpady krzywdzimy siebie i najbliższych. Wśród konsekwencji długotrwałego oddychania zanieczyszczonym powietrzem jest występowanie przewlekłych schorzeń układu oddechowego i krążenia.

NIE PAL ŚMIECI BO TRUJESZ SIEBIE I SWOJE DZIECI

Adresy czujników powietrza.

SKOKI PRZEDSZKOLE – https://looko2.com/tracker2.php?search=A020A6036803

SKOKI UMIGS – https://looko2.com/tracker2.php?lan=&search=A020A6036703

LECHLIN – https://looko2.com/tracker2.php?search=A020A60369EA

Na terenie całego województwa wielkopolskiego, od 1 maja 2018 r. zaczynają obowiązywać UCHWAŁY ANTYSMOGOWE, które zakazują stosowania najgorszej jakości paliw stałych np. bardzo drobnego miału lub węgla brunatnego czy flotokoncentratu. Gminę Skoki obowiązuje uchwała XXXIX/941/17 w sprawie wprowadzenia, na obszarze województwa wielkopolskiego (bez Miasta Poznania i Miasta Kalisza), ograniczeń lub zakazów w zakresie eksploatacji instalacji, w których następuje spalanie paliw.

Ponadto wszystkie nowe kotły muszą zapewnić możliwość wyłącznie automatycznego podawania paliwa, wysoką efektywność energetyczną oraz dotrzymanie norm emisyjnych.

Zgodnie z projektem kotły zainstalowane przed wejściem w życie uchwał antysmogowych i nie spełniające ich wymagań będą musiały być wymienione w 2 etapach:

  1. Do 1 stycznia 2024 r. – w przypadku kotłów bezklasowych
  2. Do 1 stycznia 2028 r. – w przypadku kotłów spełniających wymagania dla klasy 3 lub 4 według normy PN-EN 303-5:2012.

Kotły tzw. 5 klasy, zainstalowane przed wejściem w życie uchwał, będą mogły być użytkowane dożywotnio. Ponadto miejscowe ogrzewacze pomieszczeń (piece, kominki, kozy) zainstalowane przed wejściem w życie uchwał antysmogowych i nie spełniające ich wymagań będą musiały być wymienione do 1 stycznia 2026 r.

Uchwała antysmogowa – woj. wielkopolskaie (bez Kalisza i Poznania)

Poradnik antysmogowy

Wpływ zanieczyszczenia powietrza na zdrowie

Tańszy gaz

20 lipca 2017 roku Burmistrz Miasta i Gminy Skoki Tadeusz Kłos, podpisał porozumienie o przystąpieniu Gminy Skoki do grupy zakupowej gazu ziemnego. Uroczyste podpisanie nastąpiło w siedzibie Stowarzyszenia Metropolia Poznań, przy ulicy Prymasa Wyszyńskiego 8 w Poznaniu.

Powołanie tej grupy ma na celu uzyskanie niższej ceny zakupu gazu ziemnego. Dzięki temu Gmina będzie płacić niższe rachunki za gaz zużyty w budynkach komunalnych. Obecnie ogrzewanie gazowe ma budynek użytkowo-mieszkalny na Poznańskiej 2, obiekty szkoły Podstawowej w Skokach, budynek mieszkalno-użytkowy na Placu Powstańców Wielkopolskich 18, budynek Ochotniczej Straży Pożarnej w Skokach, budynek administracyjny przy stadionie miejskim. W kolejnych latach włączone zostaną budynki biurowe Urzędu Miasta i Gminy oraz cały budynek mieszkalno-użytkowy byłego Gminnego Ośrodka Zdrowia.

Szacuje się, że oszczędności dla Gminy z tego tytułu mogą wynieść nawet 15-20%.

Inwestycje drogowe na finiszu

Około dwóch tygodni trwała budowa nawierzchni bitumicznej drogi na ul. Kolonia w Potrzanowie. Zakład Wielobranżowy „TRANS BRUK” z Nekli wykonał nawierzchnię bitumiczną drogi na długości 1640 m za kwotę 825.483,77 zł. Obecnie trwają prace wykończeniowe i porządkowe polegające na wykonywaniu zjazdów do posesji i obsypaniu pobocza drogi kruszywem.

Równolegle dobiegają końca prace związane z remontem odcinka drogi prowadzącej ze Sławy Wlkp. do Potrzanowa. Pochodzące z demontażu parkingu przy dworcu PKP w Skokach płyty betonowe posłużyły do utwardzenia najbardziej nieprzejezdnego fragmentu drogi. Wykonawcą usługi jest miejscowa  firma KOP – DRÓG ze Skoków za kwotę 100.785,23zł. Za występujące oszczędności przetargowe na tym zadaniu rozpisano kolejne postępowanie mające na celu wyłonienie wykonawcy utwardzenia  kruszywem betonowym kolejnego odcinka drogi o długości ok. 300mb. Zakończenie prac planowane jest do połowy października br.

Przeprowadzone postępowanie przetargowe w dniu 16 sierpnia br. pozwoliło wyłonić wykonawcę przebudowy odcinka drogi gminnej w Łosińcu. Droga przy istniejącym zakładzie stolarskim posiada częściową podbudowę z kamienia łamanego, która zostanie uzupełniona nowym kruszywem i wybudowana nawierzchnia bitumiczna o grubości 8 cm. Cały odcinek drogi gminnej posiada długość 680m, a koszt jej budowy to 533.514,21 zł.

Celem zapewnienia we wschodniej części wsi Łosiniec ciągu komunikacyjnego o nawierzchni utwardzonej Powiatowy Zarząd Dróg w Wągrowcu, który jest zarządcą sąsiedniej drogi również przeprowadził postępowanie przetargowe i wybrał wykonawcę jej przebudowy na odcinku o długości ok. 200m. Na mocy zawartych wcześniej porozumień Gmina Skoki dofinansuje inwestycję przebudowy powiatowego odcinka drogi do 50% wartości zadania po przetargu.

Zakład Instalacji Sanitarnych z Bliżyc złożył w ogłoszonym postępowaniu przetargowym najkorzystniejszą ofertę na przebudowę wjazdu do Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Skokach. Zakres robót na tym odcinku drogi dojazdowej przewiduje wykonanie jej nawierzchni z kostki betonowej o powierzchni ok. 2000m2, na której powstanie również 27 miejsc parkingowych. Teren wjazdu zostanie odwodniony poprzez system kanalizacji deszczowej zakończonej separatorem oraz oświetlony nowymi lampami. Koszt tego przedsięwzięcia to 525.209,76zł. Druga w kolejności złożona oferta przez przedsiębiorcę z Gniezna opiewała na kwotę 821.536,19 zł. Termin zakończenia robót wyznaczono na połowę grudnia br.

9 tyś kilometrów autostopem – ze Skoków na Ural, Kaukaz i Bałkany

Początek naszych podróży zawsze wygląda tak samo. Kupujemy bilet, rzucamy na podłogę walizkę lub plecak, patrzymy na puste dno, by następnie zabrać się za energiczne selekcjonowanie rzeczy, które wydają się potrzebne. Starannie układamy fatałachy w uprzednio wybranym pojemniku, który pasuje do typu wycieczki. Na tym etapie zazwyczaj notujemy pierwszą wpadkę dostrzegając niedopinający się zamek lub nadmiar pustej przestrzeni. Znów zaczynamy żonglować ubraniami. Kiedy już się trochę napocimy z upychaniem, przychodzi czas na troczenie dodatków i dostosowanie rozmiaru bagażu do nas samych, w zależności od tego, czy wyglądamy bardziej na niedźwiedzie, czy niedożywione szczurki. Sprawdzamy stan konta i ciężko wzdychamy. W końcu jednak stajemy przed lustrem, pełni satysfakcji z pierwszego doświadczenia tej części podróży.

Inny scenariusz. Wyjeżdżamy w nieznane, nie wiadomo na jak długo. Agentce ubezpieczeniowej rzucamy losową liczbę dni, na które wystawia nam polisę. Szczepień nie robimy, bo w końcu zapłaciliśmy już mnóstwo kasy za pierwszy papierek i to firma ma za zadanie nas uratować w razie zaniku światełka w tunelu. Następnie kupujemy zestaw akcesoriów wojskowych z demobilu, tańszych od ich odpowiedników turystycznych, dodajemy do tego parę konserw i placebo w postaci jakiegoś nurofenu czy innego niszczyciela nerek, bierzemy latarkę i kozik po dziadku, a potem ładujemy wszystko do plecaka. Czujemy się pewniej, bo w tym świecie pełnym morderców i złodziei mamy większe szanse, żeby przeżyć.

Do plecaka wrzucamy losowo bieliznę, kilka par skarpetek, jakieś znoszone koszulki, bluzy oraz spodnie. Dodajemy do tego ręcznik, w razie przypadkowej kąpieli. Dorzucamy do tego mydło, szczoteczkę i pastę (papier toaletowy to luksus). Udajemy się do sklepu po mapę Europy, ale najlepiej taką, która obejmuje jak najwięcej regionów przyległych. Wracamy do domu, rozmawiamy z rodziną przy obiedzie, ściskamy wszystkich jej członków, głaszczemy kota i wystawiamy kciuk, dając do zrozumienia przerażonym oczom, że będzie dobrze.

Tak a propos wystawiania kciuka – nie będę wam sprzedawał romantycznych wizji na temat autostopu, na które składają się westchnienia do wolności, chęci stania się lepszym człowiekiem i pomalowania świata na różowo. Nie mam również zamiaru rozwodzić się nad tym, jak jeżdżenie za jeden uśmiech pozwala ludziom zbudować własną filozofię życia na podstawie wymiany podwózka za żart, opowiastkę albo ciekawostkę. Dla mnie autostop jest przede wszystkim tanim i atrakcyjnym sposobem podróżowania. Autostop jest darmowy i pozwala wam wydać kilka groszy na pocztówkę, pasztet ze szprotek i najgorsze piwo z wiejskiego sklepu, gdzie akurat wysadził was kierowca-dobrodziej (czasem zbawiciel). Umożliwia wam bicie rekordów w oszczędzaniu na podstawowych artykułach potrzebnych do życia, bez zapadania w śpiączkę po drodze, bo w tym świecie pełnym morderców i złodziei czasem trafiają się dobrzy ludzie, którzy przypadkiem zaproponują wam drugie śniadanie gdzieś przy trasie w drodze do domu albo na wesele kumpla. Mam nadzieję, że was uspokoiłem.

Co jest fajne w stopowaniu? Częsta głodówka, czekanie godzinami na podwózkę w deszczu i upale, kilkugodzinny marsz, gdy pryskają marzenia o tejże podwózce, błądzenie po miastach i wsiach, brak możliwości dogadania się z tubylcami, odciski na stopach, problemy z regularnym noclegiem i nagłe pobudki o 4 rano, gdy zaczyna lać z nieba, albo o 7, gdy dzikie psy zaczynają oszczekiwać wasz namiot.

A teraz najlepsze – autostop to przede wszystkim konfrontacja z waszym przyzwyczajeniem do wygód takich jak dach nad głową i własna lodówka, wyobrażeniami na temat innych ludzi, kultur i religii ukształtowanymi przez książki/telewizję, czy po prostu własnymi słabościami. Daje on wam możliwość pokonywania barier psychologicznych, uczy pokory i rozwija komunikatywność. Innymi słowy, pozwala na odkrycie takich pokładów pozytywnego myślenia i pomysłowości, które sprawiają, że czujecie spełnienie.

Tego lata, przez 50 dni udało mi się pokonać ok. 9 tys. kilometrów autostopem na szutrówkach, lokalnych drogach i autostradach. Odwiedziłem 7 państw – Ukrainę, Rosję, Gruzję, Armenię, Turcję, Bułgarię i Rumunię, poznałem mnóstwo ciekawych osób i przywiozłem setki zdjęć. Dzieląc się moimi wrażeniami, mam wielką nadzieję, że umilą one wam czas, a wielu zachęcą do wyjścia na drogę z plecakiem lub po prostu podróżowania w dowolny sposób.

Adam Wylegalski

Od Bombaju do „Złotego pociągu”, czyli obóz wędrowny Koła PTTK poprzez Góry Izerskie – Karkonosze – Rudawy Janowickie i Góry Wałbrzyskie

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Trasa tegorocznego obozu rozpoczęła się w narciarskich Jakuszycach obecnie części Szklarskiej Poręby. Po przyjeździe na miejsce Kolejką Izerską wstąpiliśmy do gospody granicznej o swojskiej nazwie „Bombaj”, by tam z powodu niezbyt zachęcającej pogody przygotować się do wędrówki poprzez Góry Izerskie. Pogoda się ustabilizowała i pozwoliła na zdobycie najwyższego wzniesienia tego pasma, czyli Wysokiej Kopy 1126 m n.p.m. Niestety prywatne schronisko na Wysokim Kamieniu było zamknięte po 18:00 i wróciliśmy do bazy harcerskiej Hufca ZHP Czerwonak, gdzie mieliśmy pierwszy nocleg. Kolejny dzień powitał nas słońcem, więc pełni zapału ruszyliśmy na szlak, który wiódł poprzez Wodospad Szklarki (drugi, co do wielkości w polskich Karkonoszach 13,3 m) i zamek Chojnik do Przesieki. Następnego dnia wkroczyliśmy w Karkonosze. Po drodze podziwialiśmy Wodospad Podgórnej (trzeci, co do wielkości w polskich Karkonoszach 10 m.), słynną świątynię Wang i grupy skalne Pielgrzymy i Słoneczniki, by znaleźć nocleg w schronisku PTTK Strzecha Akademicka.

Najwyższy szczyt Karkonoszy i całych Sudetów, czyli wznosząca się na wysokość 1602 m n.p.m. Śnieżka była celem kolejnego dnia wędrówki. Po drodze minęliśmy Biały Jar, gdzie 20 III 1968 roku wydarzyła się największa tragedia lawinowa w Polsce, w której zginęło 19 osób. Temperatura nie zachęcała do pobytu na górze, więc szybko zeszliśmy do przytulnego schroniska PTTK na przełęczy Okraj. Po dniach spędzonych w Karkonoszach na chwilę weszliśmy do cywilizacji (tak potocznie określamy miejsce ze sklepem, gdzie można uzupełnić zapasy). Były to Kowary, zjedliśmy tam pyszny obiad, wyprawiliśmy urodziny
a przede wszystkim zwiedziliśmy to urokliwe miasteczko oraz znajdujący się tam Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska. Na niewielkiej przestrzeni można podziwiać zabytkowe zamki, pałace, kościoły itp. Wiernie odwzorowane w skali 1:25. Późnym popołudniem dotarliśmy do schroniska PTTK Szwajcarka, które było naszą bazą noclegową przez najbliższe dwa dni. Był to czas na odpoczynek, regenerację sił i przepranie rzeczy. Nie zabrakło też spaceru na urocze skałki Sokolik i Krzyżną Górę, a część z nas pod okiem instruktora spróbowała skalnej wspinaczki. Wszak to tu trenowali słynni polscy alpiniści.

Kolejne dni nasze wędrowanie wiodło poprzez Rudawy Janowickie. Pasmo to słynie
z wielu grupek skalnych, na niektóre można się wspiąć, choć najwyższy Skalnik 945 m n.p.m. w ogóle się nie wyróżnia. Wielką atrakcją są też kolorowe jeziorka powstałe w wyrobiskach górniczych, które też oczywiście podziwialiśmy.

Gdy weszliśmy w Góry Wałbrzyskie powoli zbliżał się konie naszego obozu. Po przejściu Trójgarbu 778m n.p.m. zawitaliśmy do Szczawna Zdroju a potem do Wałbrzycha. Nie znaleźliśmy tam złotego pociągu, lecz pociąg polskich kolei, który zawiózł nas do domu.

z aparatów uczestników:

Paweł Dudek zdobywcą Pucharu Prezesa Koła PZW

Paweł Dudek łowiąc 3,36 kg ryb został zwycięzcą rozegranych 20 sierpnia na jeziorze Borowe w Sławicy Spławikowych Zawodów Wędkarskich o Puchar Prezesa Koła Polskiego Związku Wędkarskiego w Skokach.

Drugie miejsce wywalczył Karol Neumann, a trzecie Mariusz Kielma. Kolejne trzy miejsca zajęli: Leszek Stoiński,  Alojzy Pacholski i Paweł Ślósarczyk. 

W trwającym równolegle rankingu na największą rybę tryumfował Paweł Ślósarczyk.

Zdobywcy 3 pierwszych miejsc uhonorowani zostali pucharami ufundowanymi przez Prezesa Koła Jacka Dudka, a zdobywca największej ryby statuetką pamiątkową, której fundatorem był Paweł Dudek.

Impreza wędkarska trwała od godziny 7 do 14 i zmobilizowała do udziału 24 pasjonatów wędkarstwa, w tym godne odnotowania, nie tylko z uwagi na udział, ale i na osiągnięte wyniki panie: Paulinę Grunwald i Teresę Grunwald.

Sędziowaniem zawodów zajęli się Andrzej Janiszewski i Mirosław Kamiński, a spotkanie nad jeziorem Borowym zakończył wspólny posiłek zabezpieczonych przez fundatora pucharów zupy gulaszowej i kiełbaski z grilla.

Na podstawie relacji Sekretarza Koła Piotra Babrakowskiego

Nasza strona korzysta z „ciasteczek”. Odwiedź naszą stronę polityki prywatności aby dowiedzieć się więcej o ciasteczkach oraz jak z nich korzystamy.
Website Security Test
Przejdź do treści