Mowa tu o wietrznych zmaganiach z wiatrem uczestników Skockiego Klasyku czyli 9. Skockiej 100, w niedzielę 2 lipca.

Nasz stara trasa licząca 100 km szosą niezmiennie od samego początku biegnie przez: 2 województwa, 4 powiaty i 9 gmin. Choć już dziś możemy uronić rąbka tajemnicy, iż 10. edycja będzie miała mocno zmieniony przebieg. I nie dla tego, że stary nam się nie podoba, niestety jednak stan asfaltu mocno się pogarsza z roku na rok, co nie służy ani rowerzystom ani i ich rowerom.

Oto ślad przejechanej trasy:

Ale wróćmy do tego co działo się podczas 9. edycji 100. Ponad 100 uczestników podzielono na 8 grup z uwagi na przepisy Ruchu Drogowego oraz zróżnicowane tempo przejazdu trasy, od ok 20 do blisko 40 km na godzinę.

W tym miejscu należą się podziękowania dla opiekunów, przewodników grup, od najszybszej: Sławkowi Urbańskiemu, Leszkowi Kaźmierczakowi, Markowi Nocuniowi, Dominikowi Sierszchule, Damianowi Sierszchule, Beacie Przybysławskie, Romanowi Kozłowskiemu i Przemysławowi Szymańskiemu.

Ale wróćmy jeszcze do tego wiatru. Dlaczego raz przyjaciel, a raz wróg? Jadąc rowerem po szocie walczymy z innymi przeciwnościami niż w lesie. Co prawda nie musimy zmagać się m.in. z korzeniami i piaskiem, za to trasy asfaltowa są zazwyczaj na otwartym terenie, nie chroni nas ściana lasu, a wiec kierunek wiatru ma tu przełomowe znaczenie.

Jeśli wieje w plecy wszystko jest dobrze, prędkość na liczniku mocno wzrasta, nasze nogi zyskują dodatkową moc i nie męczymy się tak bardzo. Sytuacja diametralnie się zmienia, kiedy wieje nam w twarz. I właśnie dla tego na szosie najlepiej jeździć w grupach, bo w grupie siła. Najwięcej pracują Ci którzy jadą z przodu, tyły jadą na tzw. kole i odpoczywają, po jakimś czasu się zmieniają i tak idzie pokonać najbardziej wietrzne odcinki bez większego trudu. A wiec kolarstwo szosowe to gra strikte zespołowa. I tak zespołowo musieli pracować rowerzyści mniej więcej od Janowca Wielkopolskiego. Sprawczość wiatru doskonale widać w zamieszczonym wyżej zapisie niedzielnego przejazdu: średnia prędkość za Janowcem Wielkopolskim spada, za to rośnie tętno i przyśpiesza oddech.

Oprócz wiatru pogoda w tym dniu dopisała wyśmienicie, choć poranne deszcze wystraszyły co niektórych zapisanych.

Na mecie rowerzyści uzupełnili kalorie kiełbasą z grilla i szneką z glancem, popijając piwem 0% .

Dla chętnych był certyfikat potwierdzający przejechanie 100 km rowerem, podpisany własnoręcznie przez organizatora wydarzenia, czyli Burmistrza Miasta i Gminy Skoki Tadeusza Kłosa który czekał na rowerzystów na finiszu. Było wśród uczestników wiele osób, które zaliczyły swoją 100 pierwszy raz w życiu, BRAWO.

Od dwóch lat bazą, czyli startem i metą wydarzenia stała się świetlica wiejska w Potrzanowie. Tu chcieliśmy podziękować za społeczną pomoc sołtysowi Marcinowi Reszelskiemu, który przygotował dla nas start/metę perfekcyjnie, pocąc się także w tym ciepłym dniu przy grillu. Pomogła mu w tym od niedawna mieszkanka naszej gminy Adrianna Wołczyk. 

Jak co roku towarzyszył nam Tomek Szwajkowski nasz zaprzyjaźniony fotograf, doskonale uwiecznił emocje panujące na imprezie zarówno na zdjęciach, jak i w krótkim filmie: