Janina i Jan Burdowie zawarli związek małżeński 4 września 1962 roku. Teraz obchodzą 60.rocznicę zawarcia związku małżeńskiego. Nosi ona nazwę „diamentowej”. Małżonkowie mieszkają od trzech lat w Sławicy.

-Państwo polskie nagradza medalami pary, które trwają w związku małżeńskim 50 lat. Prezydent RP nadaje Medal za Długoletnie Pożycie Małżeńskie z okazji „złotych godów”. My honorujemy także pary, które obchodzą kolejne rocznice – powiedział małżonkom burmistrz Tadeusz Kłos, który w towarzystwie Joanny Wolickiej – Przywarty, kierowniczki Urzędu Stanu Cywilnego w Skokach odwiedzili jubilatów w poniedziałek w ich domu.

– Jesteśmy niezwykle zaszczyceni wizytą pana burmistrza i pani kierownik. To bardzo miłe z Waszej strony, że zechcieliście nas odwiedzić i wspólnie z nami świętować nasze „diamentowe gody” – powiedzieli małżonkowie, zapraszając na filiżankę kawy i przepyszny tort. A pani Janina przytuliła piękny i okazały bukiet kwiatów, który otrzymała od burmistrza Tadeusz Kłosa wraz z okolicznościowymi upominkami.

Janina i Jan Burdowie trafili do Sławicy za sprawą ich córki, która tu kupiła wcześniej dom. – Myślałam często o tym, żeby zamieszkać tu w pobliżu córki. Mieliśmy ten domek na oku, ale nie wiedzieliśmy, że pewien zbieg okoliczności pozwoli nam wkrótce go kupić – wyjaśnia pani Janina.

Kiedy Panie Joanna i Janina poszły przygotować kawę, usłyszeliśmy z ust jubilata krótką historię jego życia i pracy zawodowej. Jest absolwentem Liceum Pedagogicznego w Rogoźnie, pracował w oświacie, by później zakotwiczyć na dłużej w pracy w państwowym gospodarstwie rolnym w Buku. Mieliśmy okazję wysłuchać niezwykle barwnej opowieści o tym, w jaki sposób się poznali i jak doszło do tego, że się spotkali. Pan Jan był wówczas dyrektorem biblioteki w Obornikach i przez okno zauważył kilkakrotnie dziewczynę, która zwróciła jego uwagę. – Byłem już wtedy „zaawansowanym” kawalerem – żartuje pan Jan. – A ta dziewczyna, która przewędrowała przed oknem biblioteki, od razu skłoniła mnie do znalezienia sposobu, żeby się z nią spotkać. – dodaje.

– No i rozpracował mnie – mówi wesoło małżonka.

Pani Janina jest pielęgniarką z zawodu, wiele lat pracowała jako higienistka szkolna. Często też zastępowała nauczycieli podczas lekcji, kiedy trzeba było uczniom wyjaśnić zasady higieny, dbałości o zęby i właściwy rozwój fizyczny. Pracowała później wspólnie z mężem, piastując – podobnie jak i on – ważne role zawodowe.

– Mieszkamy tu od niedawna, ale bardzo się nam tu podoba. Codzienne spacery wśród pięknej przyrody. Każdego dnia nabieramy przekonania, że miejskie życie już nie dla nas – mówi pani Janina. – I czasami marzy się nam, żeby gościć tu nasze wnuki, ale los nam ich jeszcze nie dał.

– Cały czas urządzamy się tutaj, przystosowaliśmy dom do naszych potrzeb i oczekiwań. Robimy to bez pośpiechu, tak, że jeszcze kilka kartonów mamy nierozpakowanych – zauważa z uśmiechem pan Jan.

Okazało się przy okazji wizyty u jubilatów, że mają wspólnych znajomych z burmistrzem Kłosem i znalazły się wspólne tematy do obgadania.