Nie minęło wiele czasu od momentu kiedy na Stadionie Narodowym w Pekinie zgasł olimpijski znicz, tym samym przenosząc XXIX Igrzyska do historii.

Dla większości z nas emocje już opadły, ale nie dla Haliny i Aleksandra Wojciechowskich od 2005 roku mieszkańców Skoków, którzy przeprowadzili się tu z Poznania. Tych dwoje skromnych i przesympatycznych ludzi zaprosiło nas do swojego domu aby opowiedzieć o przeżyciach jakie towarzyszyły im przez ostatni miesiąc. Niewielu mieszkańców naszej Gminy zdaje sobie sprawę, że to właśnie u nas mieszka trener czwórki podwójnej mężczyzn, która to wywiosłowała dla Polski złoty medal na minionych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie.

Pan Aleksander ze wzruszeniem w głosie opowiadał nam, iż ciągle czuje wielkie emocje po tym ogromnym sukcesie. Trenerem Kadry Narodowej Polskich wioślarzy został w 1997 roku. Wcześniej ukończył w 1973 roku studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu na kierunku nauczycielsko-trenerskim, przez wiele lat pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego na poznańskim Grunwaldzie. Pracował później także jako trener w Klubie Tryton Poznań, z którego przeniósł się do AZS AWF Poznań, gdzie obecnie prowadzi sekcję wioślarską.

Olimpiada w Pekinie była trzecią w roli trenera. Nasuwa się tu stare powiedzenie „do trzech razy sztuka”. W 2000 roku w Sydney jego dwójka zajęła 6. miejsce, a czwórka, w której płynął jego syn Michał miesce 8. Cztery lata później w Atenach w 2004 roku dwójka z jego drugim synem Adamem uplasowała się na 13. miejscu, a czwórka na najgorszym dla każdego sportowca 4. miejscu, tuż za podium. Pani Halina, żona Pana Aleksandra wspomina jeszcze do dziś jak bardzo przeżywała te 0,07 sekundy dzielące wioślarzy od podium. Należy dodać że cała rodzina Państwa Wojciechowskich to wioślarze. Pani Halina była niegdyś mistrzynią Polski juniorek w jedynce wioślarskiej i brała udział w reprezentacji narodowej. Dziś z całych sił wspiera męża-trenera.

Ale mamy już 2008 rok i kolejne Igrzyska Olimpijskie. Tym razem Pan Aleksander zabiera ze sobą jedynie czwórkę podwójną mężczyzn w składzie Adam Korol, Michał Jeliński, Marek Kolbowicz i Konrad Wasielewski. Po przegranej o 0,07 sekundy do strefy medalowej podczas Igrzysk Olimpijskich w Atenach polskiej czwórki podwójnej w jej składzie nastąpiły zmiany personalne. Pozostali w niej najstarsi zawodnicy (Korol i Kolbowicz) i dołączyli młodsi z nowym zapałem. Czwórka natychmiast przesunęła się na czoło walczącej stawki w tej konkurencji. Połączenie rutyny z młodością jeszcze raz okazało się trafnym osiągnięciem. Przez trzy lata osada pozostawała na tronie tej konkurencji zdobywając trzy razy Mistrzostwo Świata, a przez ostatnie dwa lata nie przegrała z nikim żadnego wyścigu. W 2006 roku osada została wybrana przez FISA najlepszą męską załogą wioślarską świata. Mając tak silną ekipę Pan Aleksander miał pewien zapas spokoju, ale tylko pozornie. Wyznał nam, iż nerwy jakie mu towarzyszyły były ogromne, wszak w sporcie może zdarzyć się wszystko. Ale na torze wioślarskim w Shunyi miały spełnić się jednak marzenia Pana Aleksandra. Mistrzowie świata na Igrzyskach pokazali wielką klasę. Wyścig eliminacyjny i półfinał potraktowali jako przetarcie przed finałem. W walce o medale ich wcześniejsi pogromcy – Amerykanie w ogóle się nie liczyli, a Włosi przegrali o długość łódki. To trzeci złoty medal w historii polskiego wioślarstwa na Igrzyskach Olimpijskich. Wcześniej tylko Tomasz Kucharski i Robert Sycz dwukrotnie stanęli na najwyższym stopniu podium. A w historii światowego wioślarstwa trzykrotne mistrzostwo świata ukoronowane złotem olimpijskim jak podkreśla Pan Aleksander zdarzyło się najprawdopodobniej dopiero po raz trzeci.

Opowiadając o swoich przeżyciach Państwo Wojciechowscy pokazują nam w komputerze setki zdjęć z Olimpiady, oraz zgrupowania przedolimpijskiego. Pan Aleksander dzieli się wrażeniami z ogromnego pozytywnego wrażenia jakie wywarła na nim ta Olimpiada, jej oprawa i przygotowanie przez Chińczyków, mówi Pekin to „europejskie” miasto na ogromnym poziomie. Z pewnością Chińczycy pokazali światu to co chcieli pokazać, a ukryli to co chcieli ukryć. Zdjęcia jedynie to potwierdzają.

Pan Aleksander zapewnił, że na trenerską emeryturę jeszcze się nie wybiera i przed nim kolejne Igrzyska w Londynie w 2012 roku.

Z Państwem Haliną i Aleksandrem Wojciechowskimi w ich domu rozmawiały Karolina Stefaniak i Małgorzata Wojciechowska.