Strach przed pandemią nie przeszkodził czterdziestopięcioosobowej grupie członków skockiego Oddziału Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w czterodniowym wypadzie do Ciechocinka. Bo chociaż tym razem, najpierw z powodu urzędowych ograniczeń, a następnie z własnej ostrożności, wyjazd przesunięto, w ostateczności  ze Skoków wyjechano w poniedziałek 17, a powrócono w godzinach wieczornych 20 sierpnia.

Nasi wycieczkowicze bazę noclegowo- aprowizacyjną znaleźli w znanym już większości z nich Ośrodku Wypoczynkowym „Kameralna”, w którym też „regenerowali i tracili kalorie” – myślę tu o podstawowym wyżywieniu, jak i o zorganizowanym przez kierownictwo grupy, a zwłaszcza przez jej „kierownika artystycznego” Antoniego Wiśniewskiego – wieczorze powitalnym i pożegnalnym przy muzyce. Zresztą doskonała pogoda sprzyjała licznym spacerom indywidualnym i grupowym po miejscowych atrakcjach, przy czym w rolę „przewodnika” wspaniale wpisał się kolega Stanisław Kida, z którym doskonale rozumiał się i uzupełniał towarzyszący wyciecze kierowca Waldek.

Piękne upalne dni powodowały, że Skoczanie licznie, z upodobaniem szukali ochłody spacerując wśród miejscowych tężni  oraz w licznych i przestronnych parkach z bogatym drzewostanem i przy „grzybku”, a  szukający wrażeń i wierzący w jej właściwości lecznicze zaliczyli wizytę w jaskini solnej.

Dla większości uczestników była to kolejna wyprawa do Ciechocinka, a wszyscy, z którymi udało się piszącemu te słowa rozmawiać uznają ja za udaną i deklarują udział w kolejnej, już za rok.

Bo ich zdaniem „Nie ma to, jak w Ciechocinku”

zdjęcia Barbara Rochowiak