Po raz kolejny turyści ze szkockiego koła PTTK w Skokach wyruszyli w góry na obóz wędrowny. Tym razem trasa wędrówki wiodła poprzez Gór Bardzkie, Sowie i Stołowe.

Kiedy rankiem 10 lipca wysiedliśmy na dworcu kolejowym w Kłodzku przywitało nas przygrzewające słoneczko, jednak idąc przez miasto widzieliśmy worki z piaskiem ułożone wokół domów i zacieki na murach świadczące o niedawnej powodzi.

Już pierwszego dnia pośród łąk, pól i lasów weszliśmy na najwyższe wzniesienie Gór Bardzkich – Kłodzką Górę wznosząca się na wysokość 765m. potem łagodne zejście do Barda Śląskiego, gdzie nocowaliśmy w klasztorze oo Redemptorystów przy Sanktuarium Matki Bożej Strażniczki Wiary Świętej. Nazajutrz zwiedziliśmy muzeum klasztorne
i pobliską bazylikę. Dużo do myślenia dała nam rozmowa z „tubylcami” przy moście na Nysie, którzy pokazali nam ślady powodzi z 1997 roku, kiedy to woda podniosła się
w mieście aż o 10 m!!!

Nam jednak przyszło iść dalej, a celem wędrówki była Srebrna Góra, miejscowość leżąca u podnóża Srebrnej Przełęczy, rozdzielającej Góry Bardzkie i Sowie. Tutaj po noclegu w agroturystyce „Chatka Puchatka” ruszyliśmy na zwiedzanie. A jest tu co podziwiać. Nad okolicą dominuje największa górska twierdza w Europie wzniesiona przed laty przez Prusaków. Poznaliśmy ciężkie życie ówczesnej fortecznej załogi, pokaz wystrzału z armaty i muszkietu, a nade wszystko podziwialiśmy przepiękne, ciągnące się na kilkadziesiąt kilometrów widoki. W dalszej części dnia przeszliśmy trasę dawnej kolejki zębatej, która przed laty woziła ludzi i bogactwa tej ziemi w doliny.

Po dniu zwiedzania „na lekko” następnego dnia z pełnym obciążeniem przeszliśmy do Nowej Rudy. To duże, zabytkowe miasto słynęło niegdyś górnictwa węgla kamiennego.
O nieodległej, dawnej świetności miasta świadczy dziś Podziemne Muzeum Górnictwa, które oczywiście zwiedziliśmy. Dużo emocji na podziemnej trasie dostarczył „dobry duch kopalni”, który dawał się we znaki szczególnie dziewczyną. Z chłodu kopalni wyszliśmy na szlak do Wambierzyc – kolejnym celu naszej wyprawy. Idąc przez lasy i pola w dusznym powietrzu zauważyliśmy nadciągające ołowiane chmury – oznakę nadciągającej burzy. Zanim jednak grzmoty i błyskawice wstrząsnęły okolicą zdążyliśmy zwiedzić urokliwą miejscowość
a przede wszystkim przepiękną barokową bazylikę Matki Bożej Królowej Rodzin i Matkę Pięknej Miłości. Niektórzy gorliwie się modlili a nawet złożyli hojne wota. Wielką atrakcja Wambierzyc jest jedna z najsłynniejszych na Dolnym Śląsku ruchoma szopa, którą także podziwialiśmy. Załamanie pogody było na szczęście chwilowe i wieczorem mogliśmy się już cieszyć z atrakcji następnego miejsca noclegowego, który mieścił się przy skansenie i Mini ZOO. Bogactwo zwierząt tam występujących sprawiła, że niektórzy jeszcze przy świetle latarek oglądali strusie, daniele, dziki a nawet lamy. Szkoda, że byliśmy tu tylko jeden dzień. Polecam gorąco to miejsce, ciekawe zarówno dla dzieci, jak i dorosłych.

Lecz nic to, bowiem przed nami Góry Stołowe z przepięknymi formami skalnymi. Na początek Rogacz, Skalne Wrota, Skalne Grzyby a na deser Szczeliniec Wielki. Przedtem jednak nocleg w przytulnym schronisku PTTK Pasterka. Rezerwat skalny na Szczelińcu jest tak piękny, że trudno go opisać, przyciąga i zauracza rzesze turystów. My także pozostaliśmy pod jego pięknem. Wśród labiryntów skalnych, Nieba i Piekła, Słonia, Wielbłąda i Małpoluda spędziliśmy niemal cały dzień. Chyba największym powodzeniem cieszył się Tron Liczyrzepy wznoszący się 919 m nad poziom morza. Najwyższa skała tego pasma, a zarazem naszego tegorocznego obozu. Po pysznym obiedzie w Karłowie i powrocie do Pasterki na uczestników, którzy pierwszy raz wędrowali z naszą ekipą czekał obozowy chrzest. Przejść musieli próbę czterech żywiołów, by zyskać miano prawdziwych turystów.

Ostatni dzień obozu zawiódł nas na Błędne Skały. Ciekawy skalny labirynt, który jednak nie polecam osobą ze sporym brzuszkiem. Potem tylko zejście do Kudowy i powrót do domu. Choć zmęczeni pełni wrażeń wróciliśmy bardzo zadowoleni. Uczestnicząc w obozie jego uczestnicy zdobywali Górską Odznakę Turystyczną (GOT)niektórzy popularną inni małą brązową a jeszcze inni małą srebrną, ale to już w efekcie kolejnego wyjazdu.

Andrzej Surdyk