Jedlinę Zdrój i Świeradów Zdrój w linii prostej dzieli odległość 73 kilometrów. Chcąc pokonać te trasę drogą musimy przejechać najkrótszą drogą ponad 120 kilometrów. Turyści z Koła PTTK „Klimczok” wybrali jednak inne rozwiązanie. Całość pokonali pieszo, wędrując górami i na dodatek niosąc na plecach cały swój dobytek niezbędny podczas obozu wędrownego.

15 lipca po kilkugodzinnej jeździe pociągami wysiedliśmy na stacji kolejowej Jedlina Zdrój, która w niczym nie przypominała zabudowań dworcowych znanych nam z naszych stron. Były nawet kłopoty z odnalezieniem prawidłowego szlaku, który miał nas zaprowadzić do pierwszego miejsca noclegowego – schroniska „Andrzejówka” w górach Kamiennych u podnóża najwyższego wzniesienia tego pasma – Waligóry 936 m n.p.m.. Masyw Waligóry tworzy wydłużony południkowo, kilkusetmetrowej długości grzbiet z łagodnym zboczem południowym i bardzo stromymi pozostałymi; najlepiej widoczne, północne, opada bardzo ostro ku Przełęczy Trzech Dolin, czyniąc górę dominującym elementem krajobrazu tego miejsca to właśnie tą drogą weszliśmy pokonując aż 366 metrów przewyższenia

Następny dzień wędrówki doprowadził nas do Krzeszowa. Jest to chyba jedna z najsłynniejszych wsi na Dolnym Śląsku, a sławę swą zawdzięcza przede wszystkim zabytkowemu opactwu cystersów i mauzoleum Piastów świdnicko – jaworskich. Całość oczywiście zwiedziliśmy, a ponadto nocowaliśmy w samym klasztorze, którego pomieszczenia przeznaczone dla gości bardziej przypominały schronisko, niż cele zakonników.

Opuszczając Krzeszów wyruszyliśmy na jeden z dłuższych dni naszego wędrowania, niestety, mimo że pogoda sprzyjała nie udało nam się zażyć kąpieli w sztucznym jeziorze Bukówka, bowiem do kolejnego noclegu schroniska „Czartak” leżącego w Rudawach Janowickich było dość daleko. Przybyliśmy tam dopiero po godzinie 19:00. Mogliśmy sobie na to pozwolić, bowiem następnego dnia szliśmy „na lekko” by zdobyć najwyższy wierzchołek Rudaw Skalnik 945 m n.p.m. Po drodze z platformy widokowej na małej Ostrej podziwialiśmy przepiękną panoramę Karkonoszy – cel dalszej naszej wędrówki kolejne dni.

Wieczorem dla tych, którzy po raz pierwszy byli na obozie wędrownym odbył się chrzest obozowy(nowicjusze musieli pomyślnie przejść próby wody, ognia, powietrza i ziemi by dostąpić zaszczytu stania się członkami bractwa gwieździstego nieba i dziurawego namiotu.

Od wschodu bramą w Karkonosze są Kowary i Przełęcz Okraj, i to tam udaliśmy się 19 VII. To stare górnicze miasto przyciąga rzesze turystów, a głównymi atrakcjami są Park Miniatur Dolnego Śląska. W parku miniatur zbudowane zostały modele głównie w skali 1:25 i kilka w skali 1:50. Prezentowane obiekty to m.in. kościoły, zamki, pałace, starówki miast, ratusze, schroniska górskie itp. Miniatury są wierną kopią prawdziwych obiektów ze wszystkimi szczegółami i detalami. W Parku można zobaczyć także obiekty w całej okazałości z lat swej świetności, które obecnie popadły w ruinę, bądź są niedostępne do zwiedzania. Modele zbudowane są z materiałów odpornych na warunki atmosferyczne. Wkomponowane są w zielone otoczenie wzbogacone kolorowymi kompozycjami kwiatowymi. Drugą atrakcję stanowią sztolnie po byłych kopalniach uranu. Nie mogliśmy przepuścić tych atrakcji. W związku z tym na nocleg do schroniska „Na Przełęczy Okraj” 1046 m n.p.m. dotarliśmy w późnych godzinach popołudniowych

Po sutej kolacji udaliśmy się na zasłużony odpoczynek, bowiem mieliśmy odwiedzić królową Karkonoszy – Śnieżkę 1602 m n. p. m. – najwyższą górę zdobytą podczas tegorocznego obozu. Słynie ona z pięknych widoków, ale też silnych wiatrów i dużego zachmurzenia. My mieliśmy jedno i drugie a na dodatek temperaturę90C. nic więc dziwnego, że szybko zeszliśmy do jednego z najpiękniej położonego schroniska – Samotnii”.

Następnego niedzielnego dnia opuściliśmy wysokie Karkonosze, by u ich podnóży zobaczyć kilka interesujących miejsc. Pierwszą z nich był ośrodek informacyjno – edukacyjny Domek Myśliwski, w którym na wystawie i podczas projekcji filmu mogliśmy zapoznać się z fauną i florą najwyższych gór Sudetów. Dalej na szlaku znajdowała się świątynia Wang w Karpaczu Górnym. Niestety z powodu niedzieli i sprawowanej tam mszy podziwiać ten drewniany kościół sprowadzony z Norwegii mogliśmy tylko z zewnątrz. Następną atrakcją dnia był wodospad Podgórnej – trzeci pod względem wysokości wodospad w polskiej części Karkonoszy. Wody potoku Podgórna spadają z 10-metrowego progu skalnego dwiema kaskadami. Byli wśród nas tacy, którzy mimo lodowatej wody zażyli kąpieli. Na koniec atrakcyjnego dnia zajrzeliśmy jeszcze do ruin zamku Chojnik.

Poniedziałek zapowiadał się upalnie, więc czym prędzej dotarliśmy do bazy hufca ZHP Czerwonak w Szklarskiej Porębie, by już na lekko udać się ponownie w Karkonosze. Obejrzeliśmy wodospady Szklarki i Kamieńczyka, wsieliśmy się na Szrenicę i Śnieżne Kotły zahaczając po drodze o będące po czeskiej stronie źródła Łaby. Po nocy spędzonej w namiotach, następnego dnia bez dużych plecaków zwiedziliśmy starą chatę walońską, Czerwoną Jamę, Muzeum Ziemi, rozkołysaliśmy Chybotek – blok skalny, którego powierzchnia styku z podłożem jest o wiele mniejsza niż ta w najszerszym miejscu, tak zrównoważony, że możliwe jest wprawienie go w ruch wahadłowy w niewielkim zakresie np. przy użyciu siły ludzkiej. Dalej poprzez nieczynną kopalnię pirytu i Zakręt Śmierci wróciliśmy na bazę.

Przy pięknej pogodzie czas obozu szybko mijał. Aż nastał dzień ostatniej wędrówki. Głównym grzbietem Gór Izerskich poprzez najwyższe wzniesienie tego pasma Wysoką Kopę 1126 m n.p.m. do schroniska na Stogu Izerskim. Stamtąd następnego dnia udaliśmy się do Świeradowa Zdroju i dalej do Skoków.

Obóz należy zaliczyć do udanych dopisała pogoda i ludzie pokonaliśmy wyznaczoną trasę po drodze zaliczając najwyższe szczyty danego pasma. Uczestnicy zdobyli kolejne punkty Górskiej Odznaki Turystycznej, a przede wszystkim przeżyli niepowtarzalną wakacyjną przygodę.