Leon Król urodził się 5 czerwca 1917 r. w Hamborn, w Nadrenii Północnej-Westfalii. Tam, jego rodzice: Julianna z d.Lipińska i Józef Królowie, jak wielu innych Polaków z zaboru pruskiego, wyjechali ,,za chlebem”. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, wraz z dziećmi, wrócili w rodzinne strony i ostatecznie zamieszkali w Skokach, gdzie kupili kamienicę, na parterze której, Józef otworzył sklep tekstylny.

Leon ukończył szkołę powszechną w Skokach i podjął dalszą naukę w Seminarium Nauczycielskim w Wągrowcu. Szkoła ta finansowana była między innymi, ze składek kupców z całego powiatu oraz z czesnego, opłacanego przez rodziców uczniów.

Leon, humanista wychowany w duchu patriotycznym, działał w szkolnej drużynie harcerskiej, uczył się dobrze, miał zostać nauczycielem. W czerwcu 1934 r., jeszcze przed zakończeniem roku szkolnego, Leon i zaprzyjaźniony z nim syn dziedzica z okolic Skoków, wybrali się na wycieczkę rowerową po Polsce, podobno dotarli aż do Krakowa. Władze szkolne niezwłocznie zawiadomiły rodziców o wagarach uczniów. Ojciec oburzony lekceważącym stosunkiem syna do obowiązku szkolnego, zdecydował o zaprzestaniu opłacania jego nauki, w konsekwencji czego pozbawił go możliwości ukończenia szkoły i zdania matury. Dodatkową ,,karą” było skierowanie go do zakładu masarskiego w Poznaniu, w celi zdobycia zawodu rzeźnika. To był trudny czas dla ciekawego świata, młodego człowieka.

Po uzyskaniu pełnoletności Leon postanowił wstąpić do wojska. Jako ochotnik, zgodnie z obowiązującym wówczas prawem, miał prawo wyboru broni. Wybrał marynarkę wojenną, ze wskazaniem na okręty podwodne. Niestety, miał ponad 180 cm wzrostu, był zbyt wysoki do tej formacji, komisja wojskowa odmówiła przydziału, zgodziła się na kawalerię. Trafił do 18. pułku ułanów w Grudziądzu. Pierwsze miesiące były sporym rozczarowaniem, ułan to ,,malowane dziecko”tylko w piosence, a w kawalerii najważniejszy był koń. Oporządzenie konia– karmienie, czyszczenie, czesanie, zaplatanie ogona, zajmowało dużo czasu niedoświadczonemu kawalerzyście. Człowiek był na drugim miejscu, jeśli nie zdążył, szedł na zajęcia i ćwiczenia bez śniadania. Bardzo szczupły młodzieniec, miał też kłopoty z młynkami ciężką, francuską szablą, jakiej używano w Grudziądzu. Dopiero ujednolicenie uzbrojenia wojska polskiego w 1938 r., wyposażenie kawalerzystów w polską, ważącą nieco ponad 1 kg szablę, pozwoliło Leonowi na szybkie osiągnięcie dużej sprawności.

W tym czasie do wojska trafiali poborowi będący analfabetami. Leon, mimo braku cenzusu szkoły pedagogicznej, został zobowiązany do uczenia ich pisania i czytania. Jednocześnie sam systematycznie doskonalił swoje wojskowe, kawaleryjskie umiejętności, co zaowocowało sukcesami w ujeżdżaniu podjezdków i ścinaniu chochołów z kręceniem młynków szablą, na manewrach w Bydgoszczy wiosną 1939 r. Nagrodą było kilka dni urlopu, które spędził w rodzinnym domu w Skokach. Przywiózł swoje trofea tj. złote strzemiączko noszone na kurtce mundurowej i zegarek z wygrawerowanym napisem potwierdzającym osiągnięcie sukcesu.

Dowódcy doceniając pracowitość, sumienność i osiągnięcia kaprala Leona Króla, skierowali go na ściśle tajny kurs obsługi najnowocześniejszych wówczas karabinów przeciwpancernych, wprowadzanych późną wiosną 1939 r. na wyposażenie polskiej armii (wz. 35 Urugwaj).

26 sierpnia 1939 r. kapral nadterminowy Leon Król pożegnał kolegów wychodzących z Grudziądzkiej Cytadeli. 18.Pułk Ułanów Pomorskich wyruszał z macierzystego garnizonu w stronę polsko-niemieckiej granicy, w rejon Chojnic, gdzie 1 września 1939 r. nastąpiła pierwsza szarża kawaleryjska.

Leon Król przeszkolony w obsłudze tajnej broni został przydzielony do 16.dywizji piechoty, Grupy Operacyjnej „Wschód” gen. Mikołaja Bołtucia, gdzie został zastępcą dowódcy 2. plutonu ppor. Korzeniowskiego. Dywizja obsadziła nową linię obrony wzdłuż kompleksu jezior Mełno, Gruta, Annowo i rzeki Osa. To tutaj, na wzgórzu nr 82 koło wsi Dąbrówka Kościelna, w gminie Gruta znalazło się gniazdo karabinu przeciwpancernego obsługiwanego przez kaprala Leona Króla. Siły nieprzyjaciela dowodzone przez generała pułkownika Heinza Guderiana, to 21. niemiecka dywizja piechoty z Elbląga, wzmocniona artylerią XXI Korpusu. 1 września rozpoczęły atak silną nawałą artyleryjską, atak wzmocniły trzy kompanie batalionu czołgów z 71 czołgami i samochodami pancernym; Niemcy zdobyli Dąbrówkę Królewską. Późnym popołudniem nastąpił polski kontratak, na skutek krwawej walki o każdy fragment terenu i każdy wiejski budynek, wieczorem wieś została odbita. Przed świtem 2 września 1939 r. nieprzyjaciel rozpoczął atak artyleryjski-Niemcy w ciągu nocy podciągnęli ciężką artylerię bliżej frontu i przygotowali do uderzenia broń pancerną.

O świcie „Nagle, z gęstej mgły wynurzyli się liczni żołnierze niemieccy i otoczyli ułanów 2. plutonu. W nierównej walce zginęli wówczas dowódca plutonu ppor. rez. kawalerii Witold Korzeniewski i kpr. ndt. Leon Król, który poległ przy strzelającym karabinie maszynowym”, przekazał w książce „Walki o Dąbrówkę Królewską” płk. dr Jerzy Krzyś.

Stanisław Grabowski autor książki „18 Pułk Ułanów Pomorskich. Na straży Pomorza 1919 – 1939” napisał na str. 181 W natarciu trzech plutonów, wzmocnionych dwoma karabinami maszynowymi, w gęstej mgle, został niespodziewanie otoczony przez Niemców II pluton. Zginął jego dowódca ppor. Witold Korzeniowski, a razem z nim jego zastępca kpr. Król przy karabinie maszynowym.

Poległych w dniach 1 i 2 września 1939 r. 87 żołnierzy polskich pochowali mieszkańcy wsi Dąbrówka Królewska w zbiorowej mogile na cmentarzu parafialnym. Wśród nich, złożony w grobie został kapral nadterminowy Leon Król.

Przydzielenie Leona Króla, umiejącego obsługiwać tajną broń, pozostającą w zapieczętowanych skrzyniach aż do 1 września 1939 r., do innej, poza macierzystą, jednostki wojskowej, zawierucha wojenna oraz ograniczone możliwości kontaktu spowodowały, iż rodzina, mimo podejmowanych wysiłków, nie miała wiedzy o zdarzeniach z pierwszych dni września. Z latami nadzieja, że syn i brat żyje gdzieś w świecie, gasła. Szukając śladów brata pod Krojantami, miejscu największej bitwy 18. pułku ułanów grudziądzkich we wrześniu 1939 r., bliscy nie uzyskali wiadomości o losach Leona. Nieznane okoliczności i miejsce jego pochówku, spowodowały umieszczenie jego imienia i napisu AD MEMORIAM na nagrobku rodziców, na cmentarzu w Skokach. Rodzina w ten symboliczny sposób zaznaczyła, że o nim pamięta.

Po latach, żmudne poszukiwania prowadzone przez siostrzenicę Marię Magdalenę z wykorzystaniem środków nowoczesnej komunikacji i zaangażowanie członka Stowarzyszenia Miłośników 18. Pułku Ułanów Pomorskich, dopiero w 2012 r. doprowadziły do odnalezienia miejsca spoczynku Leona Króla. Minęły wtedy 73 lata od śmierci 22 letniego obrońcy polskich rubieży.

11 listopada 2018 roku, Kurkowe Bractwo Strzeleckie w Skokach, z okazji setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, zorganizowało zawody strzeleckie, w tym jedne, z udziałem rodziny, o puchar kaprala Leona Króla.

 Maria Magdalena Szymała-Kasowska
 Elżbieta Szymała